Doniesienia medialne dotyczące ewentualnego zamrożenia wszystkich funduszy strukturalnych dla Polski to informacja, która gigantycznie zaniepokoiła przedsiębiorców. Utrata środków unijnych to wizja katastrofy gospodarczej, która najmocniej dotknie sektory takie jak np. branża budowlana czy usługi.
Blokada oznaczałaby, że realizacja niemal wszystkich zadań infrastrukturalnych byłaby niemożliwa. Co gorsza, środki te zwykle stanowiły również wsparcie inwestycyjne i rozwojowe dla przedsiębiorców.
– Jeżeli Polska straciłaby 75 miliardów złotych to nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak wielkie straty dla gospodarki to wygeneruje. To faktyczne zatrzymanie nas w rozwoju w imię niejasnych, politycznych ambicji i teorii. Dla przedsiębiorców to cios, bo nie dość, że nie mogą liczyć na środki z Krajowego Planu Odbudowy po pandemii to nie jest wykluczone, że nie będą mogli liczyć także na środki z np. Regionalnego Programu Operacyjnego. Ktoś chce udusić polską przedsiębiorczość, nie dać jej powietrza i paliwa do rozwoju. Musimy bić na alarm i apelujemy do rządzących o jak najszybsze zapewnienie, że środki unijne dla Polski nie są zagrożone. Interesują nas konkretne informacje, a nie tylko jednozdaniowe dementi – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
„Bez funduszy unijnej, czyli koła zamachowego rozwoju, jesteśmy skazani na biedę, stagnację i uratę jakiejkolwiek perspektywy konkurencyjności”
Z doniesień medialnych – szczebla międzynarodowego – wynika, że Unia Europejska wprowadza w życie zapowiadane wcześnie kroki i wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski, dopóki nie naprawimy sądownictwa. Chodzi przede wszystkim o wykonanie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącego likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i związanej z tym konieczności przywrócenia do pracy sędziów odsuniętych przez ID oraz zagwarantowanie sędziom prawa do zadawania pytań prejudycjalnych do TSUE, czyli w praktyce wniosków o interpretację prawa UE. Polska zgodziła się zrealizować wszystkie wymagania Unii, lecz dziś swoich zobowiązań nie realizuje i stąd takie decyzje.
– Każdy Rząd ma prawo do swojej polityki. Nie może ona jednak być oderwana od tego, że jesteśmy elementem większej wspólnoty jak Unia Europejska. Nie możemy pozwolić sobie na utratę środków, na które samorządy i przedsiębiorcy czekają od lat. Bez funduszy unijnej, czyli koła zamachowego rozwoju, jesteśmy skazani na biedę, stagnację i uratę jakiejkolwiek perspektywy konkurencyjności z krajami, które te środki otrzymają. Nie mogę zrozumieć, jak można doprowadzać do sytuacji w której zagrożone są tak wielkie pieniądze dla naszego kraju – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Najtrudniej będzie mieć sektor budowlany
– Wiele firm do dzisiaj nie powróciło do działalności operacyjnej sprzed koronawirusa, a inne przedsiębiorstwa są dodatkowo dławione przez wiele negatywnych czynników zewnętrznych i wewnętrznych tj.: Wojna, COVID, inflacja, wzrosty cen materiałów budowlanych, trudność z pozyskiwaniem surowców, gigantyczne braki na rynku pracy i potężny kryzys energetyczny. Przedsiębiorcy mierzą się z niespotykaną dotychczas ilością komplikacji. Kiedy pomoc jest dostępna i możliwa to należy po nią szybko sięgnąć tu i teraz. Po braku środków z KPO dotyka nas kolejna katastrofa i zablokowanie jednego z funduszy strukturalnych czyli Funduszu Spójności. Funduszu, który został powołany, by wyrównywać dysproporcje rozwojowe między regionami Unii Europejskiej. Bez z pieniędzy z KPO i Funduszu Spójności, nie tylko nie wyrównamy dysproporcji, a jej jeszcze pogłębimy. To bardzo niebezpieczny trend. W obliczu rozpędzonej inflacji i hamującej gospodarki, spadającej siły nabywczej złotówki i ubożenia się przeciętnego gospodarstwa domowego, potrzeba nam nowego impulsu inwestycyjnego – dodaje dr Piotr Wolny, dyrektor biura Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Brak środków unijnych to poważny problem dla wielu sektorów gospodarki. Eksperci Izby wskazują jednak te, które na inwestycje czekają najbardziej. – Dla sektora budowlanego to cios niewyobrażalny. W dobie spowolnienia gospodarczego to właśnie inwestycje publiczne pozwalają przetrwać kryzys. Czeka nas fala upadłości jeżeli wstrzymane zostaną inwestycje rządowe i samorządowe – mówi Hanna Mojsiuk.
Północna Izba Gospodarcza oczekuje od rządzących wyjaśnień i zapewnienia, że zrobione zostanie wszystko, by środki europejskie do Polski trafiły. W przeciwnym razie przed nami kryzys gospodarczy, którego konsekwencją będzie zastój, stagnacja i fala upadłości.