Eksperci rynku nieruchomości przyznają, że tak duże dysproporcje między cenami na rynku wtórnym i pierwotnym nie występowały od wielu lat, o ile w ogóle kiedyś występowały. Dla porównania w dużych miastach różnica ceny metra kwadratowego może wynieść nawet 4-5 tysięcy złotych. Przykładowo w Szczecinie cena deweloperska to ok. 12,3 tyś złotych za metr kwadratowy, a na rynku wtórnym ta cena dobija do 8,5 tysiąca złotych.
– Niestety należy spodziewać się, że ceny na rynku wtórnym też wzrosną, bo gdy wejście w życie program „Mieszkanie na start” to najpierw ludzie będą kierować się w stronę ofert, które będą w ich zasięgu. Atrakcyjne mieszkania z rynku wtórnego będą znikać w mgnieniu oka, a to będzie powodować wzrost cen – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Zdążyć przed wzrostem cen. Rynek wtórny może wystrzelić, gdy wystartuje „mieszkanie na start”
Dla kupujących to nie jest dobra wiadomość. Należy się spodziewać, że nowy program dopłat do kredytów hipotecznych wywinduje do góry ceny mieszkań na rynku wtórnym. Obecnie za metr kwadratowy mieszkania kupowanego z drugiej ręki trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych mniej niż u dewelopera. Taka sytuacja zostanie zweryfikowana, gdy na rynek trafi potężna grupa konsumentów, którzy zyskają zdolność kredytową i będą poszukiwać dla siebie mieszkań.
– Widzimy, że wiele ofert z rynku wtórnego jest wycofywanych z rynku. Tak się dzieje, gdy sprzedający widzą dla siebie szansę w droższej sprzedaży mieszkania za kilka miesięcy. Jeżeli sprzedający nie znajduje się pod presją finansową, to wie, że jesienią czy na początku 2025 roku, gdy w życie wejdzie program „Mieszkanie na start” może spodziewać się lepszych ofert – mówi Mirosław Król.
Jak mocno mogą wzrosnąć ceny na rynku wtórnym?
– Wszystko zależy od lokalizacji oraz od tego czy deweloperzy rzeczywiście będą nadal śrubować ceny nieruchomości na rynku pierwotnym. Wyobrażam sobie, że wzrost nawet ok. 15% pod koniec roku jest realny. Wzrosną ceny dużych mieszkań, bo to one obecnie są najtańsze. Raczej nie spodziewam się wzrostu cen kawalerek, przynajmniej nie z powodu programu rządowego. Tutaj mamy ewidentnie preferencje dotyczące rodzin, stąd też większe zainteresowanie mieszkaniami dwupokojowymi i większymi – mówi Mirosław Król.
Jest ruch na rynku nieruchomości. Niektórzy widzą nadzieję na zakup mieszkania, inni ją tracą
Jak dodają eksperci „polowanie na mieszkania” trwa, bo jeżeli ktoś ma zdolność kredytową obecnie, to zwykle stara się zdążyć przed wejściem w życie programu „Mieszkanie na start”, który może okazać się kolejnym czynnikiem podnoszącym ceny na rynku nieruchomości.
– Jest wielu klientów i wiele pytań. Niektórzy chcą zdążyć przed programem „Mieszkanie na start” i kupić mieszkanie po obecnych cenach, a jeszcze inni pytają np. o możliwość rezerwacji lokalu do momentu uzyskania kredytu. W obu przypadkach widzimy, że jest duża determinacja konsumentów, by kupić mieszkanie. Programy rządowe powodują ruch na rynku, inni widzą dla siebie nadzieję na zakup mieszkania, a inni wręcz przeciwnie, bo gdy cena wzrośnie to nieruchomość będzie poza ich obszarem zasięgu – mówi Mirosław Król.
– Niektórzy klienci mają ustawione „alerty” na portalach nieruchomościowych i gdy tylko pojawi się mieszkanie na sprzedaż od razu są nimi zainteresowani i szukają opcji zakupu. Jest widoczny pośpiech przed wzrostem cen – dodaje Mirosław Król
Program „Mieszkanie na start” wejdzie w życie jeszcze w tym roku. Obecnie trwa etap konsultacji społecznych.