Miejsce pracy, ekskluzywny hotel, akademik, a może po prostu sposób na samotność? Coliving, czyli mieszkania współdzielone to światowy trend ostatnich lat, który przewrócił do góry nogami tradycyjne rozumienie własnych “czterech kątów”. Na czym polega jego fenomen?
Hotel i akademik w jednym
Termin Coliving wywodzi się z angielskiego słowa community, oznaczającego wspólnotę. Sama idea sięga korzeniami popularnego na całym świecie coworkingu, rozumianego jako miejsce indywidualnej, niezależnej pracy w wynajętym pomieszczeniu w towarzystwie innych osób.
Coliving to jednak coś więcej niż tylko miejsce do pracy, to możliwość wynajęcia pokoju, a przede wszystkim współdzielenia z innymi pomieszczeń takich jak kuchnia, jadalnia, salon, pracownia czy taras, a także korzystania z licznych dodatkowych udogodnień w postaci pralni, biblioteki, siłowni, basenu, a nawet sali kinowej. Obiekt w formie colivingu zlokalizowany jest najczęściej w centrum miasta, tak aby jego użytkownicy mieli na wyciągnięcie ręki restauracje, puby, biurowce, centra handlowe.
- Coliving to zjawisko nowe, w Polsce słabo rozpowszechnione; o którym jeszcze niewiele osób słyszało. Jego idea opiera się na ekonomii współdzielenia – możemy z czegoś korzystać ale wcale nie potrzebujemy, aby była to nasza prywatna własność – mówi Anna Gumowska, CEO w Prime Time PR, agencji zajmującej się marketingiem nieruchomości. – To bardzo korzystna alternatywa mieszkaniowa z pogranicza ekskluzywnego hotelu i akademika studenckiego – zauważa.
Jednym z największych na świecie colivingów jest zlokalizowany w kilku punktach Londynu The Collective. Ceny najmu zaczynają się tam od 225 funtów tygodniowo. Oprócz pokoju,mieszkańcy mogą korzystać z atrakcyjnych części wspólnych, do których należy przestrzeń coworkingowa oraz restauracja. Do ceny najmu doliczona jest też usługa sprzątania oraz usługi concierge. Do innych ciekawych miejsc tego typu należy Ollie w Nowym Jorku wyposażony w system inteligentnych mebli, które możemy przekształcać w zależności od naszych potrzeb. Dodatkowym plusem tego miejsca jest też specjalna aplikacja, która ułatwia komunikację z pozostałymi domownikami (P.Chimczak, Coliving. Mieszkania adresowane do generacji Y jako sposób na przyciągnięcie talentów). Na rodzimym podwórku do colivingowych inicjatyw należy gdański projekt Clipster oraz nowy obiekt, który ma dopiero powstać na terenie warszawskiego Mokotowa.
Relacja jako produkt
Ze względu na swoją specyficzną formę, coliving adresowany jest głównie do pokolenia milenialsów, a więc dzisiejszych 20-35 latków, którzy w zupełnie odmienny sposób postrzegają własność i zaciąganie kredytu na mieszkanie. Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl podkreśla, że osoby te mają dużo większą skłonność do współużytkowania różnych dóbr niż osoby ze starszych roczników. Wpływ na taki stan rzeczy mogą mieć m.in. perturbacje związane z niedawnym kryzysem finansowym.
Poza tym, milenialsi nie chcą przywiązywać się do jednego miejsca. Ich życie jest dynamiczne, często zmieniają pracę, a nawet miasto, w którym aktualnie mieszkają. Chcą żyć wygodnie, nie podoba im się perspektywa 30-letniego kredytu i wiążących się z tym wyrzeczeń. Jak wskazują eksperci, to jednak nie jedyne powody przeprowadzki do colivingowego lokum.
Z badania przeprowadzonego przez firmę IKEA we współpracy ze SPACE10 wynika, że najważniejszym powodem, dla którego osoby te decydują się na zamieszkanie w formule coliving, jest potrzeba przynależności do grupy oraz chęć nawiązania wartościowych relacji z innymi ludźmi. To ważna informacja nie tylko dla socjologów.
- Z perspektywy inwestorów, relacja w kontekście colivingu staje się produktem. Celem osoby wybierającej coliving, nie jest wynajem pokoju w obiekcie współdzielonym – celem jest relacja z żywym człowiekiem, dzielenie pasji, poszerzanie horyzontów, a często też ucieczka przed samotnością. Miejsce, w którym zamieszka ma mu w tym pomóc, stąd np. aplikacje ułatwiające komunikację z domownikami czy rozbudowane części wspólne, które zachęcają do spędzania ze sobą czasu – mówi Anna Gumowska, CEO w Prime Time PR. – Budując taką relację, musimy położyć nacisk na emocjonalną komunikację, pokazać mieszkających tam ludzi i ich codzienność, korzyści i radość, jakie daje dzielenie się z drugim człowiekiem. Doskonale sprawdzi się tu video marketing oraz szeroka obecność w mediach społecznościowych, które są naturalnym kanałem komunikacji dla dzisiejszych 20-30 latków – podsumowuje.