Site icon Portal Nieruchomości

Młodzi Hindusi za receptę na recesję, zabieganie i samotność uważają coliving

Surinder Singh Buttar @surindersinghbuttar

Hinduscy millenialsi przedefiniowali koncepcję mieszkania i zyskali to, o czym darmo marzą młodzi Europejczycy – wysoki komfort życia przy niskich kosztach. Mieszkańcy wielkich miast w Indiach za receptę na recesję, zabieganie i samotność uważają coliving. Do 2025 roku ma z niego korzystać 6 milionów mieszkańców Indii. Dla porównania w całej Europie na takie rozwiązanie zdecydowało się dotychczas niewiele ponad 23 tys. osób.

Duża sypialnia, ogród, komfortowo urządzona strefa rozrywki z telewizorem, konsolą i stołem do ping-ponga – takimi warunkami życia cieszy się wielu średnio zamożnych Hindusów. Ich sekretem jest dzielenie przestrzeni mieszkalnej tak, by podnieść jakość życia poprzez podział kosztów. Dzięki colivingowi mobilni jak żadne z wcześniejszych pokoleń i spragnieni wrażeń millenialsi nie muszą mieć niczego na własność, by móc tego doświadczać.

„Sama koncepcja jest jednym z przejawów modnej ekonomii współpracy, którą znamy z co-workingu, crowdfundingu, co-designu czy open knowledge. Wspólnym mianownikiem dla colivingu i wszystkich tych inicjatyw jest idea dzielenia się, która powoli wypiera tradycyjne przywiązanie do własności prywatnej. W przeludnionych miastach Indii taki model mieszkania cieszy się szczególną popularnością– tłumaczy Marta Telenda, prezes zarządu firmy Colivia, która jako pierwsza w Polsce zajmuje się colivingiem.

Ewenement na światową skalę

Położone w Azji Południowej państwo jest najludniejszą demokracją świata. Żyje w nim 440 milionów ludzi, co stanowi jedną piątą populacji globu. Co ważniejsze, kraj ten jest jednym z najmłodszych na świecie (szacuje się, że w 2021 roku średni wiek mieszkańców Indii wyniesie 27,7 lat). Gdy dodamy do tego rosnący segment osób o średnich dochodach, ewoluującą gospodarkę cyfrową, szybko postępującą urbanizację i zmieniający się sposób myślenia młodego pokolenia, mamy gotowy przepis na modelową kolebkę colivingu.

Stanowiący około 34 proc. populacji kraju millenialsi od dawna są przyzwyczajeni do współdzielenia mieszkań. Od pewnego czasu tradycyjny najem jest jednak coraz częściej zastępowany przez lepiej zorganizowany i profesjonalnie zarządzany system. Firmy zajmujące się colivingiem standardowo oferują swoim klientom szereg udogodnień, jednocześnie nie obwarowując umowy szeregiem zasad takich jak zakaz trzymania zwierząt czy brak możliwości pozbycia się niechcianych mebli. Nie tylko oddają do wspólnego użytku wi-fi, Netfliksa, kuchnię, salon i pralnię, lecz także oferują usługi takie jak sprzątanie pokoju czy znalezienie lekarza w obcym mieście. Wszystko w ramach niewygórowanego miesięcznego czynszu.

„Wszystko jest gotowe na czas. Ja i moi współlokatorzy wracamy do czystego mieszkania i świeżego jedzenia, do naszej bezpiecznej przestrzeni. Nie musieliśmy szukać sprzątaczki ani martwić się o podział rachunków, nad tym wszystkim czuwa ktoś inny” – mówi w rozmowie z „The Times of India” Pratyush Khanna, prawnik z Mumbaju, który wynajmuje lokal od firmy OYO Life.

Coliving na każdą kieszeń

Indyjskie firmy zajmujące się colivingiem przyjmują najróżniejsze modele biznesowe. Niektórzy przedsiębiorcy wolą wynajmować cały budynek, inni – kilka pięter w wieżowcu, samodzielne domy lub lokale w budynkach mieszkalnych. Firmy specjalizujące się w zakwaterowaniu studentów współpracują też z uniwersytetami i instytucjami edukacyjnymi. Zjawisko to jest najbardziej widoczne w Delhi i Bengaluru. Zdarza się też, że przedsiębiorcy podpisują umowy z uniwersytetami, które dają im pozwolenie na prowadzenie hosteli na terenie kampusu.

Warunki zakwaterowania są oczywiście dostoswane do zamożności klientów. 80-90 proc. mieszkań w siedmiu największych miastach Indii wynajmują osoby pracujące o przeciętnych dochodach, zwykle specjaliści niższego i średniego szczebla. Lokale, które wynajmują, są z reguły zlokalizowane blisko głównych dzielnic biznesowych. Bardziej ekskluzywne apartamenty przeznacza się dla pracowników o sporych dochodach, najczęściej dla kierownictwa wyższego szczebla. W większości są to mieszkania jednoosobowe z udogodnieniami takimi jak basen i przestronna strefy rozrywki. Menedżerowie za swoje apartamenty płacą o 30-40 proc. więcej niż pozostali pracownicy. Ceny mieszkań studenckich są z kolei nieznacznie niższe.

„Raz lub dwa razy w miesiącu mamy zorganizowane wspólne aktywności, na które zaproszeni są wszyscy lokatorzy z mieszkań należących do OxfordCaps. Na tych imprezach spotykam osoby z różnych uczelni, świetnie się bawimy” – opowiada cytowana przez „The Times of India” Ameesha Michelle studiująca na Uniwersytecie w Delhi.

Sposób na przeludnienie

Rynek colivingowy w Indiach rozwija się w imponującym tempie. Ze zróżnicowanej oferty współdzielonych mieszkań tłumnie korzystają młodzi pracownicy i studenci. Do gry wchodzą kolejne startupy silnie wspierane przez krajowych i międzynarodowych inwestorów instytucjonalnych, którzy widzą w tym szybko rozwijającym się segmencie duży potencjał. Jak wynika z raportu międzynarodowej agencji nieruchomości JLL sporządzonego jeszcze przed wybuchem pandemii, w ciągu 5 lat rynek współdzielonych nieruchomości miał powiększyć się dwukrotnie. To znaczy, że coliving wybrałoby około 6 milionów mieszkańców Indii. Dla porównania w całej Europie z tego rozwiązania korzysta dziś 23150 osób. Podobne prognozy znalazły się w raporcie Cushman & Wakefield India, według którego wartość rynku colivingu w 30 największych indyjskich miastach do 2025 ma urosnąć o ponad połowę – z 6.67 mld dolarów do 13.92 mld dolarów.

Boom na coliving nad rzeką Ganges nie znaczy, że nowy trend omija inne części świata. To, co dziś jest normą w Indiach, zyskuje popularność także na Zachodzie. Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej, już dziś 55 proc. globalnej populacji żyje w miastach. Przewiduje się, że do roku 2050 odsetek ten wzrośnie do 68 proc.

Według Marty Telendy, nie jest to jedyny powód, dla którego coraz więcej osób na Starym Kontynencie decyduje się na mieszkanie w zorganizowanej społeczności, lecz patrząc w przyszłość bez wątpienia nie powinno się go bagatelizować. „Ta masowa urbanizacja stwarza wiele wyzwań, a jednym z nich jest na pewno kurcząca się przestrzeń do życia, jaka przypada na przeciętnego zapracowanego i zaniedbującego potrzeby towarzyskie mieszczucha. Jedną z odpowiedzi na pytanie o to, gdzie za 30 lat pomieści się 9,6 mld ludzi, jest właśnie coliving” uważa prezes zarządu Colivii.

Coliving w Polsce

Marty Telendy od 2019 prężnie rozwija swoją firmę, która nad Wisłą jak na razie nie ma jeszcze żadnej konkurencji. Póki co Colivia działa w dwóch lokalizacjach w Poznaniu, jednak do końca roku tę często tańszą i bardziej komfortową alternatywę dla tradycyjnego wynajmu będą mogli przetestować mieszkańcy Warszawy, Wrocławia, Krakowa i Trójmiasta.

„Proponujemy tanie pokoje w samych centrach miast, 1- lub 2-osobowe, o minimalnej wielkości około 15 metrów kwadratowych, bo nie chcemy, żeby lokatorzy żyli w pokojach, w których mieści się tylko łóżko. W każdym z naszych mieszkań można trzymać zwierzęta, co podobno też jest atutem. Ceny w Poznaniu wahają się od 700 do 1500 zł w zależności od tego, czy pokój ma prywatną łazienkę i kuchnię oraz ile mieszka w nim osób. W pozostałych miastach – Warszawie, Wrocławiu, Trójmieście i Krakowie, gdzie nasze lokalizacje chcemy otworzyć do końca roku, ceny również nie będą wygórowane. W każdym z naszych mieszkań są przestronna kuchnia z mikrofalówką i ekspresem do kawy oraz duży salon z wygodną kanapą, do tego telewizor lub rzutnik, czasem też konsola. Zawsze wykupujemy telewizję kablową i dajemy za darmo Netflix. Planujemy też wstawić stoły do ping-ponga. Chcemy, by w naszych mieszkaniach można było się poznać, rozwinąć swoje pasje, poznawać różne kultury” – opowiada prezes firmy Colivia Marta Telenda.

Exit mobile version