Od 28 kwietnia w życie wchodzi obowiązek przedkładania świadectw energetycznych jeżeli sprzedajemy mieszkanie lub wynajmujemy lokal.
Przedsiębiorca lub zbywający mieszkanie będzie mieć obowiązek podania zapotrzebowania na energię użytkową i energię nieodnawialną pierwotną. Do tego należy pisać czy lokal korzysta z odnawialnych źródeł energii. – Ustawa ma promować optymalizację energetyczną i oszczędność, a tak naprawdę będzie kolejnym utrudnieniem dla rynku nieruchomości. Wiele przepisów jest niezrozumiałych. Przedsiębiorcy nie wiedzą np. czy bez świadectwa energetycznego będą mogli wynająć czy sprzedać mieszkanie, a jeżeli to zrobią, to jakie grożą im konsekwencje i z czyjej strony. Mamy zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Mnożenie zobowiązać czy troska o środowisko naturalne?
Rynek nieruchomości na obowiązek przedkładania klientom świadectw i certyfikatów energetycznych reaguje raczej chłodno. Oczywiście w dobie wysokich rachunków za media należy dążyć do optymalizacji energetycznej. Nie jest jednak jasne, w jaki sposób ma w tym pomoc nowy obowiązek.
– Jest dużo obaw ze strony rynku – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości. – Świadectwo energetyczne to dla wielu właścicieli nieruchomości wciąż nowy temat i należy spodziewać się, że wielu nie będzie wiedziało z czym wiąże się ten obowiązek. Certyfikat jest obowiązkowy dla osób sprzedających nieruchomość lub osoby, które wynajmują mieszkanie, dom czy nawet pokój – mówi Mirosław Król. – Nie wiadomo także, jak podchodzić do wydawania certyfikatów, gdy w mieszkaniu oferowane są pokoje na wynajem. Czy każdy ma mieć swój certyfikat, czy może wystarczy jeden na mieszkanie, skoro częścią wspólną jest np. kuchnia? To również może być powodem sporów – mówi ekspert.
Eksperci uważają, że nowy obowiązek to „mnożenie zobowiązań” dla rynku nieruchomości. Na ten moment trudno powiedzieć, czy certyfikaty wiązać się będą z podwyżką cen najmu, ale nie jest to wykluczone.
Rynek nieruchomości obawia się nowych opłat i podatków
Kierunek optymalizacji energetycznej i transformacji energetycznej przedsiębiorcy uznają za słuszny. Pojawiają się jednak obawy o konsekwencje finansowe sytuacji, gdy budynek czy lokal okaże się obiektem wymagającym intensywnego ogrzewania. Taka sytuacja może być uzależniona np. od lokalizacji obiektu czy nawet… warunków atmosferycznych.
– Certyfikaty mogą być preludiom przed nowymi podatkami. Tak jest np. w Belgii, gdzie dołożono także przepisy związane z termomodernizacją przy zakupie mieszkań na rynku wtórnym czy przy wynajmie mieszkań. Jesteśmy na początku tej drogi. Zamysł jest taki, że ustawodawca chce, by energochłonność lokalu była przejrzysta dla konsumentów na rynku wynajmu. Tyle, że każdy klient już wcześniej mógł wnioskować o informacje dotyczące rachunków czy opłat za energię w danym mieszkaniu – mówi Mirosław Król. – Obawiamy się wprowadzenia dodatkowych opłat dla mieszkań, które okażą się bardziej energochłonne– mówi ekspert.
– Wielu przedsiębiorców zajmujących się wynajmem nie ma świadomości obowiązku uzyskania świadectwa energetycznego. Jeżeli planujemy sprzedaż mieszkania czy wynajęcie pokoju to zróbmy to przed 28 kwietnia. Jeżeli oferta pojawi się po tym dniu, to teoretycznie niezbędne będzie podczas transakcji przedłożenie certyfikatu energetycznego – mówi ekspert rynku nieruchomości.
Eksperci dodają, że starania o certyfikaty należy rozpocząć możliwie wcześnie. W momencie wejścia w życie przepisów, audytorzy, projektanci i osoby uprawnione do wydawania dokumentów mogą mieć natłok pracy.